plastic surgeon plastic surgeon
483
BLOG

Chłopcy radarowcy – moje wrażenia po „Drogówce”

plastic surgeon plastic surgeon Kultura Obserwuj notkę 3

Nie nowość, ale całkiem świeży film.

W lutym ukazał się film Wojciecha Smarzowskiego „Drogówka”. Film szybko stał się popularny i komentarzom nie było końca. Wygospodarowałem troszkę czasu i poświęciłem wieczór. Powiem krótko – warto było. Po nawale głupkowatych komedii, w których nie wiadomo, gdzie się śmiać, a gdzie płakać, obejrzałem całkiem dobre kino. Przy czym warto zaznaczyć, nie jest to film sensacyjny, a raczej dramat obyczajowy z elementami kryminału. Nie ma tu wielu efektywnych scen, rodem z amerykańskich produkcji. Jest za to polska rzeczywistość, pokazana w sposób przytrzymujący w fotelu, mimo potrzeb fizjologicznych. Większość komentarzy rozwodzi się nad obrazem policji - tytułowej drogówki. Na jednym z portali, padło nawet hasło: „policja nigdy nie zapomni tego filmu”. Rzeczywiście obraz polskiej policji w tym filmie jest pokazany życiowo i nie koniecznie są to kolorowe strony życia. Bądźmy jednak dorośli. Policjant w realnym życiu to nie brudny Harry, ani żandarm z St. Tropez. Jednak to nie obraz policjantów mnie zaniepokoił. Ci są, można powiedzieć na samym końcu łańcucha pokarmowego. Coś, co mi dało do myślenia, to pokazanie państwa w państwie, tworu, który tworzy taką właśnie „drogówkę”. I tworu, przed którym nawet mundur nie chroni. To niepokoi bardziej, niż pijany gliniarz, który puści mnie za pięć dych, które później zostawi w jakiejś „eleganckiej agenturze”.

To tyle, jeśli chodzi o fabułę. Co do aktorów, to cóż można powiedzieć? Topa, Lubos, Braciak, Dorociński, wiedzą jak grać. Żeby było jasne, nie umniejszam ról pozostałych. A, no i oczywiście niezawodny Marian Dziędziel w roli „starego gliny”. Na szczególną uwagę zasługuje Bartłomiej Topa. Kilka lat temu byłem święcie przekonany, że przyschnie do niego, rola Zenka ze „Złotopolskich”, tak jak Piotr Cyrwus został „Rysiem z Klanu”. Myliłem się jednak. Topa przełamał schemat.  Rola komisarza Senta w „Trzecim Oficerze”, a teraz kreacja sierżanta Króla pokazują, że facet zna swój fach.

Podsumowując

Jeśli ktoś nie oglądał jeszcze „Drogówki”, to niech póki co nie ogląda. Trzeba wykorzystać ostatek lata nie aktywny wypoczynek i nie kisić się przed telewizorem. Pamiętajcie jednak, że długie wieczory za pasem. I wtedy warto poświęcić dwie godziny na kino dobre, bo polskie.

 

SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura