plastic surgeon plastic surgeon
218
BLOG

Co z nami będzie, kiedy spotkamy się na zakręcie ?

plastic surgeon plastic surgeon Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Witam po dosyć długiej nieobecności.

Wraz z końcem roku dostałem linkowy dwupak:

http://vod.gazetapolska.pl/8871-przeglad-roku-w-klubie-ronina-janecki-warzecha-ziemkiewicz

http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/

Przesłanie było proste: sytuacja w kraju (bez względu na dziedzinę) jest tak nieciekawa, że pozostało jedno. Jak w starym dowcipie: kompania do modlitwy !

Fakt. Trzej publicyści w Klubie Ronina: Stanisław Janecki, Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz nie pozostawili złudzeń jest kiepsko. Ale to wiedzą wszyscy, dlatego komentarze i analizy pozostawiam znawcom.

To, co mnie zaciekawiło, to proces cywilizacyjny, o którym wspomniał redaktor Janecki – infantylizacja i konsumpcja. Jak zaobserwował Janecki, infantylizm wciąż postępuje i ludzie – społeczeństwo przestało zwracać uwagę na poważne i niekiedy trudne role do odegrania (chociażby rolę świadomych obywateli). Jedyne, co się liczy, to konsumpcja. To, co niepokoi publicystę, to filozofia, która znaczną część społeczeństwa uwiodła. Czyli odwiedziny (zwłaszcza w weekend) sanktuarium konsumpcji (jak mawia Jan Nowicki) -  galerii handlowych i kupno dóbr, nawet tych niekoniecznie potrzebnych. Co ciekawe, nawet pusty portfel nie przeszkadza w konsumpcji, bo przecież mamy kredyty i pożyczki wszelkiej maści. Jak podsumował Janecki poziom życia zbliża się do scenariusza telenoweli. Swoje trzy gorsze dołożył Ziemkiewicz mówiąc o zdeprawowanym społeczeństwie pańszczyźnianym, a nie obywatelskim. Jak zauważył trzeba je (społeczeństwo) z demoralizacji dźwigać.

I na tym chciałbym się skupić. Przy czym widzę jeszcze jedną cechę, która wchodzi w skład cwaniackiego społeczeństwa i stylu życia rodem z telenoweli – IGNORANCJĘ.

Święta. Spotkanie z kuzynostwem. Mój ojciec, jako naczelny politykier rodziny, nawiązuje rozmowę o polityce. Jeden z kuzynów podejmuje temat. Różnica zdań, wymiana argumentów – dyskusja. A reszta?

Kuzynka jedna i druga, patrzą wymownie i twierdzą, że są apolityczne. Kolejny kuzyn patrzy z politowaniem i podkreśla, że „te sprawy” go nie interesują. Od razu zaznaczam. Moje kuzynostwo, to przyzwoici ludzie. Pracują, mają rodziny. Dzieci starają się wychować raczej w duchu tradycyjnym (to jedyny temat związany z polityką, który ich interesuje – nie wyrażają zgody na edukację - zwłaszcza seksualną według rządowego programu). Ale nic poza tym. Wybory – a co tam. Minimalne rozeznanie na scenie politycznej – po co, przecież wszyscy są tacy sami. To, co rzuca się w oczy, to gigantyczna ściana w ich świadomości. Ściana między ja i moi bliscy, a reszta – społeczeństwo, ludzie, naród. Każdy dąży do fajnego life stylu. Realizować się w dobrze płatnej pracy, mieć pasje, twórczo spędzać czas wolny. To oczywiście ważne, tylko czy aby nie budujemy na piasku?  Kuzynostwo, to przykład myślenia znacznej części społeczeństwa. Ludzi, którzy kompletnie nie widzą związku, między poziomem życia, a poziomem świadomości społecznej. Jako argument mają: gonić Zachód i tym samym podnosić poziom życia można jedynie pracując, a nie angażując się w politykowanie albo kibicowanie politycznym wygibasom. I ja się zgadzam. To właśnie praca ma nas zbliżyć do celu. Tylko tu właśnie rodzi się problem. Ziemkiewicz w swojej książce „Myśli nowoczesnego endeka” zaraz we wstępie przytacza dane Eurostatu o efektywności pracy. Okazuje się, że jesteśmy na szarym końcu, choć pracujemy ciężko. I tu mówiąc brzydko pies jest pogrzebany, bo aby zwiększyć efektywność pracy trzeba zmienić cały mechanizm. I nie jest prawdą, że wszystko się ułoży, wystarczy tylko pracować. Jeśli będziemy pracować, pracować i jeszcze raz pracować, bez zadawania sobie pewnych pytań, to skończymy jak koń Bokser z orwellowskiego „Folwarku…” zarobimy się na śmierć, a później przerobią nas na pasze. Nie da iść do przodu bez wiedzy i świadmości skąd i w jakim celu idziemy. U podstaw amerykańskiego snu leżała właśnie świadomość przynależności do społeczeństwa amerykańskiego. Największe centrum finansowe na Bliskim Wschodzie to Izrael. Państwo powstałe w 1948 roku. U podstaw jego rozwoju również leży świadomość mieszkańców, że są częścią pewnej całości.

A co z nami? No właśnie. Co z nami?

P.S

Z Onetu: http://strefatajemnic.onet.pl/jackowski-rok-2014-bedzie-trudny-dla-polski/18ebx

Po obejrzeniu, sam do siebie: panie tu nie potrzeba jasnowidza!

A Ty Drogi Potencjalny Czytelniku co sądzisz?

 

 

 

SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo