plastic surgeon plastic surgeon
384
BLOG

Zbudowali drugą, większą, wieżę Babel…

plastic surgeon plastic surgeon Polityka Obserwuj notkę 1

…Kto pamięta tamtej, pierwszej wieży los. Należałoby powtórzyć za Krzysztofem Cugowskim. Bo cóż się okazuje? To, czego uczono w szkole, to, w co wierzyła znaczna część społeczeństwa, to, co było częścią polskiej legendy na Zachodzie, okazało się kłamstwem.

 

Współpracował

 Jeden fakt historyczny: Lech Wałęsa współpracował z SB.

Jedna informacja, a ile zamieszania wprowadziła. Każdy podchodzi do tego faktu po swojemu. Po pierwsze: można wierzyć, bądź nie. Są ludzie, którzy do tej pory wierzą w fałszywki i prowokacje SB.  W świetle faktów, trudno jednak zaprzeczyć. Jeśli przyjmiemy, że współpracował, to mnożą się kolejne rozterki. Wybaczyć, czy nie? Czy bardzo zaszkodził, czy nie? I najważniejsze, skoro ikona przemian okazała się fałszywa, to, czy cała rzeczywistość zwana III RP jest fałszywą konstrukcją? Wieżą Babel zbudowaną w Magdalence? Zdania w tej kwestii są podzielone. Jedni z tryumfem głoszą upadek III RP, inni organizują wiece poparcia dla Lecha Wałęsy. Zjawisko oceniane i komentowane jest w każdy możliwy sposób. Nie ma fachowca, który nie wypowiedziałby się na ten temat. Od dziennikarzy, poprzez historyków, na psychologach kończąc.

Rzeczpospolita orwelowska

Mnie interesuje całokształt sprawy. Sławna już „szafa Kiszczaka”, to wierzchołek góry lodowej, z którą zderzył się „Titanic” III RP. A co znajduje się pod powierzchnią wody? Ho ho.

Zaciekłość, z jaką pewne grupy ludzi bronią Lecha Wałęsy każe przypuszczać, że „szafa Kiszczaka” nie jest osamotnionym meblem. No właśnie. Czyżby ponad wszelkimi prawami spisanymi w naszym kraju, przez ostatnie dwadzieścia pięć lat rządziło jedno, rodem z Orwela: kto rządzi przeszłością - w jego rękach jest przyszłość, kto rządzi teraźniejszością – w jego rekach jest przeszłość. Wszystko na to wskazuje. Pytanie kolejne: kto i od kiedy znał to prawo?

Czy szafa Kiszczaka to coś, o czym nikt nigdy nie wiedział? Nie chodzi mi o Wałęse i jego agenturalną przeszłość. Wypominali mu to ludzie Solidarności: Gwiazda, śp. Walentynowicz. W „Nocnej Zmianie” pojawia się komunikat samego Wałęsy, że „coś tam” podpisał. Inną kwestią jest, że „coś tam”, to kilkuletnia współpraca za pieniądze. Zostawmy to.

Mnie interesuje sam fakt istnienia teczek, w formie prywatnych kolekcji.

„Za te papiery można kupić połowę Polski.”

„W tych dokumentach jest tak przerażająca władza”

To cytaty z polskich filmów wyprodukowanych w latach dziewięćdziesiątych. Filmy te, poruszały tematykę „teczek” już w latach dziewięćdziesiątych! Ktoś powie – ot fabuła filmowa, nie należy jej brać za rzeczywistość. No dobrze, jeśli to tylko wymysł scenarzystów to, dlaczego, ich myśli poszły akurat w tym kierunku. Czyżby sprawdziło się powiedzenie, że najciekawsze scenariusze, życie samo pisze?

To filmy. Oprócz tego pojawiały się cały czas głosy mówiące o takich materiałach. Antoni Macierewicz, wręcz opętany lustracją, jako procesem mającym uzdrowić społeczeństwo, czy Marian Kowalski, mówiący o szafach, które miały być gwarantem dobrobytu całych pokoleń bezpieczniackich rodzin. To tylko dwa przykłady.  Wszelkie, tego typu głosy, GW skutecznie zamiotła na margines debaty publicznej.

Podobny mechanizm

Spójrzmy na filmy z lat osiemdziesiątych „Karate po polsku”, „Dom”. Nieśmiało poruszany w nich temat losu żołnierzy AK w powojennej Polsce. Po blisko trzydziestu latach przestaje być  tematem tabu. Mechanizm ujawnienia teczek jest podobny. Początkowo półgębkiem, nieśmiało ktoś zahacza o temat. Z czasem, dzięki uporowi pewnych kręgów, sprawa przestaje być wstydliwa i pomijana. Staje się tematem debaty publicznej. Teczki są o wiele bardziej pikantnym kąskiem z powodu aktualności. Sprawa Żołnierzy Wyklętych, jest jednak sprawą odległą.  Jedyne, co można zrobić, to uczcić pamięć bohaterów i potępić katów. A co z teczkami? Wielu bohaterów tej lektury, to dzisiejsze autorytety. I nie bardzo wierzę, aby którykolwiek z nich dobrowolnie posypał głowę popiołem.

Jedna z figur

Dlaczego rozpisałem się o teczkach w ogóle, skoro tematem na topie jest „sprawa” Wałęsy? No właśnie. Dochodzimy do sedna. Wałęsa, to figura na szachownicy. Urząd prezydenta i Pokojowa Nagroda Nobla czynią z niego bardzo jaskrawą figurę. Ale to nie jedyna figura na szachownicy. Obok niego jest jeszcze szereg innych figur. Pomijam piony, bo te raczej dużego znaczenia nie mają. Ale nie zapominajmy o innych wieżach, gońcach, skoczkach i oczywiście hetmanie. Obawiam się, że „szafa Kiszczaka” podziała jak soczewka i skupi całą uwagę tylko na Wałęsie, przez co, zapomnimy o pozostałych figurach. A, i to możemy przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, kominki w pewnych domostwach nie gasną od dobrych kilku dni.

Jeśli chcemy faktycznie rozmontować naszą rodzimą Wieżę Babel, to musimy zacząć demaskować kolejne figury, a także (a może przede wszystkim) ręce, które przesuwają te figury po szachownicy. Co do kierunku, skąd wyrastają, to zostawiam do osądzenia czytelnikowi.

Co dalej z Lechem vel Bolkiem

Co do samego Lecha Wałęsy, to cóż, nic dodać, nic ująć. Wiece, wersje o masowych fałszywkach bezpieki, kolejne wersje, pisane na mikroblogu, nawet kolejne „kurwy” rzucane przez pana Frasyniuka w GW, na niewiele się zdadzą.  Nie da się tego, co wypłynęło zamieść pod dywan, choćby największy. Pytanie, co z Lechem?

Opcje są dwie. Jeśli przyjmiemy, że demontaż wieży Babel jest bliski, albo już się rozpoczął, Wałęsa będzie miał względny spokój. Każdy z powstałego w Magdalence układu będzie zbyt zajęty dbaniem o własne cztery litery, żeby zamartwiać się Lechem. Pozwolą mu powolutku potoczyć się na śmietnik historii.

Jeśli jednak konstrukcja wieży Babel ma się dobrze, a epizod z „szafą Kiszczaka” tylko nieznacznie naruszył zewnętrzną powłokę to, moim zdaniem, Lech powinien się obawiać. Dlaczego? W „jego papierach” z pewnością są tropy do kolejnych figur na szachownicy. Z punktu widzenia tych osób, trzeba to natychmiast zatrzymać i wyremontować naruszoną powłokę.

Tu strategia może być zabójczo prosta. Lech Wałęsa zaszczuty zwariuje albo załamie się jeszcze bardziej i odwiedzi go seryjny samobójca. Stanie się ofiarą złożoną na stosie układu, który sam tworzył.  Ktoś się wzdrygnie w tym momencie albo popuka w czoło. Pragnę zaznaczyć, że wczoraj pani Krzywonos apelowała, żeby zostawić Wałęse w spokoju, bo… jest schorowany.

Pogdybajmy. Co by się stało w nakreślonej przeze mnie sytuacji. Cała ferajna, która teraz broni i usprawiedliwia Bolka, krzyknęłaby jednogłośnie: „mają co chcieli”, „mają krew na rekach”, „zniszczyli człowieka”. IPN zostałby uznany za katów na usługach ekipy rządzącej. Pojawiłyby się głosy nawet za zamknięciem na cztery spusty tej faszystowskiej organizacji. Morał będzie jeden: dosyć dramatów, nie grzebmy się w tym, zostawmy, nie niszczmy ludzi. Patrzmy w przyszłość (zapominając o orwellowskim sloganie). I durny naród to kupi.

A jak będzie?

No cóż, czas pokaże, a historia oceni.

Jeśli chodzi o moją opinię o samym Wałęsie: http://plasticsurgeon.salon24.pl/540407,walesa-czlowiek-beznadziei

SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka